-K-ktoś tu jest ?-Pytam nie pewnie. Odpowiada mi głucha cisza.
Nagle słyszę jakiś szmer dochodzący za drzwi,które znajdują się przede mną.
Nie wiem co zrobić,zaczynam biec. Nie wiem dokąd i poco,ale biegnę ile mam sił w nogach. Otwieram stare drzwi. Wchodzę powoli do środka.Nagle upadam,nie wiem co się dzieję.Wszystko zaczyna mi się rozmazywać.Nade mną widzę tylko zarys postaci.
-Wkrótce się zobaczymy,jeszcze nie czas.Do zobaczenia Sagiro Gilbert.
-S-skąd ty znasz moje...-nie dokończyłam zdania gdyż zapadła ciemność,a ja nie mogłam wykrztusić z siebie ani jednego słowa.Poczułam nasilający się ból na prawym nadgarstku.
**********************************
Nagle otworzyłam oczy i znalazłam się w moim kochanym pokoju.Byłam cała spocona. Zaczęłam oglądać mój obolały nadgarstek.Wyglądał on tak jakby,ktoś mnie ugryzł.Lecz rana nie była głęboka. Bałam się tego trochę.Dobra.. nie oszukujmy się cholernie się tego bałam ! Ból powoli znikał,tak jak rana. Co to do cholery miało być ?! Może to jakaś moja kolejna paranoja ? Dobra Sagira,tylko spokojnie. To był tylko sen,zwykły,zły sen. Nie popadajmy w histerię... Ja chcę do mamusi...!Spojrzałam na zegarek,dochodziła siódma ,a lekcje miałam zaczynałam za piętnaście ósma.Jeśli się pośpieszę może zdążę.
Na dworze dzisiaj było ciepło.Więc postanowiłam ubrać coś letniego .
Strój Sagiry
Wyszłam z domu bez śniadania,postanowiłam że kupię coś po drodze.Byłam w parku gdy nagle poczułam się słabo,obraz przed oczami mi się rozmazywał.Nagle padłam na ziemię i widziałam ciemność.Co to ma być? Ostatnie co słyszałam to jakiś męski głos,który mnie woła.Nie wiem ile to trwało,minutę,dwie? A może godzinę,dzień lub tydzień ? Dobra nie przesadzajmy. Nagle powoli otworzyłam oczy. Byłam w pomieszczeniu,którego ściany były całe białe,meble które w oddali zauważyła również były białe. Nawet zasłony były białe. Spojrzałam na kołdrę.Zgadnijcie jakiego była koloru ? Też Kurwa biała ! -_-``
Dobra Sagira nie traćmy zimnej krwi,czy jakoś tam. Dopiero teraz się zorientowałam że ktoś trzyma mnie za rękę i jest oparty głową na moim BIAŁYM łóżku....
Nie skomentuje tego...
Osoba ta lekko się przebudziłam,zaraz zaraz, czy to jest Kastiel ?
Spojrzał na mnie ze...strachem w oczach ?
-Co tu się dzieje ?-spytałam słabym głosem.
-T-ty... t-to znaczy...-łzy leciały mu po policzkach.
-Kastiel,do jasnej ciasnej czy mi powiesz co tu się dzieje ?! -Czułam się okropnie, nie wiedziałam na co mam liczyć.
- S-sagira... t-ty,ty masz podejrzenie raka .-
-Że jak ?!-Cała się trzęsłam.
- Nic nie jest jeszcze pewne,to na pewno jakaś pomyłka. Z chwilę przyjdzie tu lekarz ze twoimi badaniami...
-A-ale jak to prawda...? Ja nie chcę mieć tego cholernego raka...-Zaczęłam płakać,tak bardzo się bałam. Czułam jak cały świat mi się wali.Ja nie mogę mieć tego cholernego raka! To nie prawda...
Kastiel nagle zbliżył się do mnie i mnie przytulił.Czułam jego perfumy.tak bardzo pociągające.Słyszałam bicie jego serca.Czułam się w jego uścisku tak bezpiecznie. Wcześniej czułam się tak tylko przy Rainie.Nie wiem ile tak siedzieliśmy,czas się zatrzymał...
-Sagira, ja muszę ci coś powiedzieć. No bo ja cię....-
Nagle drzwi się otwarły a w nich stał lekarz. Bardzo młody i nie powiem przystojny. Jego brązowe włosy opadały mu lekko na twarz.Był wysoki i umięśniony.Lekko się uśmiechnął do mnie. A Kas patrzył na niego morderczym spojrzeniem.Czy on był... zazdrosny? Nie... pewnie mi się zdaje.
-Dzień Dobry,wszystko jest w porządku. Nasze obawy był nie potrzebne.Za jakąś godzinkę góra dwie,będzie pani mogła wyjść do domu.-Gdy to usłyszałam myślałam że pęknę ze szczęśćia.Uśmiech nie schodził mi z mojej mordki.To samo mogłabym powiedzieć o Kastielu :)
Po dwóch godzinach mogłam już wyjść ze szpitala. Kastiel odprowadził mnie pod sam dom.
Tak,tak wiem jestem zła. Tak dawno nie było rozdziału.Za co was naprawdę przepraszam.Wiem nic mnie nie usprawieldiwi...:/Ale teraz mam wenę twórzczą,więc za niedługo pojawi się kolejny rozdział ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz